poniedziałek, 29 listopada 2010

Pink!

Pyszny, szybki, różowy. Jeśli użyjecie mrożonych owoców, otrzymacie gęsty mrożony jogurt owocowy. Jeśli owoce będą świeże - powstanie koktalj.
Najważniejsze, że deser będzie bez dodatku cukru i chemii, no i z naprawdę dużą ilością prawdziwych owoców (co w rpzypadku jogutrów owocowych ze sklepu takie oczywiste nie jest).


RÓŻOWY JOGURT
2 porcje

garść truskawek (mogą być mrożone)
garść malin (mogą być mrożone)
250 ml naturalnego jogurtu bez cukru
ew. miód do posłodzenia
listki mięty do dekoracji

Owoce i jogurt wrzucamy do blendera. Miksujemy. Ewentualnie dosładzamy miodem. Podajemy w miseczkach lub szklankach, dekorujemy listkami mięty.

sobota, 27 listopada 2010

Żółty koktalj

Bardzo smaczny, szybki, zdrowy i łatwy do zrobienia. Idealny na teraz, zwłaszcza że robi się coraz zimniej.



ŻÓŁTY KOKTAJL

1 żółty melon
1 banan
świeżo wyciśnięty sok z 4 pomarańczy

Melona obieramy, oczyszczamy z pestek. Banana obieramy. Owoce kroimy, wrzucamy do blendera. Zalewamy sokiem i miksujemy.
Podajemy natychmiast.

piątek, 26 listopada 2010

Kurczak teriyaki. Wersja podstawowa


Nie ma chyba prostszego obiadu. Zajmuje mniej czasu niż oczekiwanie na pizzę na telefon. I wszystko właściwie robi się samo. Przy tym jest bardzo smaczny. Bardzo lubię lekko słodki, a zarazem słony smak sosu teriyaki.
W ten sposób możecie przygotować oczywiście też inne mięso, np. wieprzowinę. 
Świetnie smakuje z ryżem. Tym razem podałam kurczaka z ryżem do sushi, ale tak naprawdę to od Was zależy, jaki wybierzecie. Możecie też wypróbować makaron udon.



KURCZAK Z SOSEM TERIYAKI

2 pojedyncze piersi z kurczaka
5-6 łyżek sosu teriyaki
olej arachidowy do smażenia
sezam do posypania
ryż do sushi

Mięso myjemy, osuszamy i kroimy na paseczki. Zalewamy sosem i odstawiamy najakiś czas. Jeśli Wam się nie spieszy albo udało Wam się pomyśleć o obiedzie rano, to zamarynujcie kurczaka parę godzin wcześniej.
Ryż przygotowujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. W tym wypadku: dokładnie płuczemy, gotujemy 10 minut na wolnym ogniu pod przykryciem. Następnie odstawiamy, nie ściągając pokrywki, na 15 minut. 
W tym czasie na patelni rozgrzewamy olej arachidowy. Odsączamy kurczaka z marynaty - marynaty nie wylewamy! Smażymy mięso, mieszając, aby ładnie się zrumieniło. Dodajemy marynatę i dusimy jeszcze parę minut.
Gorący ryż przekładamy do miseczek - możemy wcześniej doprawić go sosem do ryżu do sushi (łyżka sosou sojowego + 0,5 łyżki octu ryżowego + łyżeczka cukru). Na wierzchu układamy mięso, zalewamy sosem i posypujemy sezamem.

czwartek, 25 listopada 2010

Chudy kebab

To już kolejny wypróbowany przeze mnie przepis z fastfoodowego odcinka "Rewolucji na talerzu". I kolejny, który mnie nie zawiódł.
Kebab. Nie da się ukryć, że nie smakuje on tak jak kebab kupiony u Turka na Margaretengürtel w Wiedniu. Nie znaczy to jednak, że jest gorszy. Jest inny, ale naprawdę bardzo smaczny. No i nad oryginałem ma przewagę - jest mniej kaloryczny.


KEBAB
2 porcje


Farsz mięsny:
podwójna pierś z kurczaka
sok z połowy limonki
1 łyżka oliwy
3 łyżeczki mielonego kuminu
2 łyżeczki słodkiej papryki
szczypta chilli
sól i pieprz

Tzatzyki:
1 mały jogurt
1 ząbek czosnku
1 mały ogórek
szczypta mielonego kuminu
sól i pieprz

Lavash:
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
ok. 1/8 szklanki ciepłej wody (użyłam więcej, ok. 1/4 szklanki)
1 łyżeczka miękkiego masła
sól

Dodatki:
pomidor
chrupiąca sałata
czerwona cebula

Pierś z kurczaka kroimy w paski. Przygotowujemy marynatę: mieszamy oliwę z sokiem z limonki oraz przyprawami. Zalewamy nią mięso, mieszamy, aby każdy kawałek był dokładnie obtoczony marynatą. Odstawiany na minimum godzinę. Smażymy ok. 5 minut w małej ilości oliwy, na teflonowej patelni. (Ja piekłam w temperaturze 180 stopni przez 15 minut).
Gdy mięso się marynuje, możemy przygotować sos. Obieramy ogórka i ścieramy go na tarce o grubych oczkach. Lekko solimy i odstawiamy na chwilkę, aż puści sok. Odsączamy nadmiar wody. Do jogurtu dodajemy ogórek i wyciśnięty czosnek. Doprawiamy solą, pieprzem i szczyptą kuminu. Mieszamy  i odstawiamy na godzinę.

Przygotowujemy lavashe. Z mąki, masła, soli i wody zagniatamy ciasto. Ewentualnie dodajemy więcej wody (ja tak zrobiłam).  Ciasto odstawiamy na 20 minut, by odpoczęło. Następnie dzielimy ciasto na dwie części. Każdą wałkujemy na cienki, okrągły placek.
Rozgrzewamy patelnię - bez tłuszczu. Smażymy na niej pojedynczo placki z obu stron. Trzeba uważać, bo smażą się dość szybko. Gdy będą zbyt spieczone, staną się kruche i łamliwe.

Na gotowy placek nakładamy sos tzatzyki, sałatę, cieplutkie kawałki kurczaka, plaster pomidora i czerwonej cebuli i zawijamy.



"Rewolucja na talerzu. Odcinek 1. Fast Food", TVN Style, premiera czwartek, 14. października 2010, 22:00

środa, 24 listopada 2010

Do śniadaniówki

To moja kolejna propozycja na danie na wynos. Coś, co możecie zapakować do śniadaniówki i zabrać ze sobą do pracy. Samodzielnie stanowi dobre drugie śniadanie. A jeśli, oprócz śniadaniówki, weźmiecie do pracy pojemnik z sałatką, to będziecie mieli całkiem niezły lunch.



ZAWINIĘTY ŁOSOŚ Z SERKIEM
pełnoziarnista tortilla
2-3 plastry wędzonego łososia
biały serek - właściwie dowolny, może być wiejski lub kanapkowy

Wrapa cieniutko smarujemy serkiem. Układamy na nim plasterki łososia. Zwijamy. Kroimy. Pakujemy.
Zjadamy w pracy.

wtorek, 23 listopada 2010

Banoffi na diecie


Tradycyjny Banoffii (banoffee pie) to niezwykle słodki pudding. Podobno jeden z ulubionych księżnej Diany i Margaret Thacher. Przyrządza się go oczywiście z bananów i masy toffi (dulce de leche) - stąd pochodzi nazwa. Ponadto przygotowuje się spód z ciasteczek i masła. 
Wersja, którą chcę Wam polecić, pochodzi z książki "Gotuj i chudnij". Trudno mi uwierzyć, że ma niewiele kalorii. Na pewno jest ich mniej niż w tradycyjnym puddingu. W każdym razie odchudzony Banoffi jest bardzo smaczny.


DESER BANOFFI
2 porcje
porcja 289 kcal

1 duży wafel ryżowy lub biszkopt imbirowy
2 czubate łyżki dulce de leche
1 banan pokrojony w plastry
2,5 łyżki naturalnego chudego jogurtu
starta czekolada do posypania (użyłam z 70% zawartością kakao)

Wafel lub biszkopt rozdrabniamy na okruszki. Wsypujemy do dwóch pucharków lub miseczek. Do każdego naczynia wkładamy łyżkę dulce de leche. Na wierzchu kładziemy plasterki banana. Deser polewamy jogurtem i posypujemy czekoladą.


Harry Eastwood, Gizzi Erskine, Sal Henley, Sophie Michell "Gotuj i chudnij", Pascal 2010

poniedziałek, 22 listopada 2010

Placki ziemniaczane na diecie


Niby nic, no bo jak można zaszaleć z plackami ziemniacznymi? I to jeszcze tak, żeby nie były szalenie kaloryczne. I wielkie zmiany wcale nie są konieczne. Wystarczy je ... upiec.
Dodatek wspomagająceg trawienie majeranku też nie zaszkodzi. 
Przepis pochodzi z "Rewolucji na talerzu". Polecam, bo te placki są naprawdę pyszne i cudownie chrupiące. No i można je jeść bez wyrzutów sumienia.
Autorki proponują do nich sos chrzanowy. Ponieważ miłośnikami chrzanu nie jesteśmy, zjedliśmy je jogurtem naturalnym.



PIECZONE PLACKI ZIEMNIACZANE

1 kg ziemniaków
1 cebula
1 ząbek czosnku
garść liści świeżego majeranku (użyłam suszonego)
1 małe jajko
sól, pieprz
olej rzepakowy do wysmarowania blachy i placków


Ziemniaki ścieramy na tarce o grubych oczkach, a cebulę na tarce o drobnych oczkach. Mieszamy razem. Do ziemniaków i cebuli dodajemy jajko, wyciśnięty czosnek i przyprawy. Dokładnie mieszamy. 
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy olejem rzepakowym. Na posmarowany papier nakładamy łyżką zgrabne placki ziemniaczane, smarujemy je delikatnie odrobiną oleju rzepakowego. Pieczemy 25 minut.

"Rewolucja na talerzu. Odcinek 4. Placki", TVN Style, premiera czwartek, 4. listopada 2010, 22:00

niedziela, 21 listopada 2010

Chleb polski - nadrobiona WP#93



Nadrabiam zaległości. Skorzystałam z zeszłotygodniowego zaproposzenia Weekendowej Piekarni. Gospodyni, Ewelina z Lubię to... gotowanie, zaproponowała Chleb polski ze zbiorów Tatter. Nie mogłam go nie upiec! Musiał się udać, bo spełniał dwa warunki sukcesu: zakwas + przepis Tatter.
Faktycznie się udał. Nie dodawałam drożdży, zakwas dokarmiłam w wieczór poprzedzający pieczenie.  Ostatnia fermentacja trwała ok. 3 godziny. Chleb piekłam w garnku rzymskim - pierwsze 10 minut pod przykryciem, potem po zmniejszeniu temperatury - bez przykrywki.
Przepis podaję za Eweliną.



CHLEB POLSKI od Tatter
1 bochenek

200g zaczynu zakwasowego żytniego razowego (130% hydracji)
550g mąki białej pszennej chlebowej
50g mąki pszennej razowej
1 łyżka soli
300g letniej wody
2 łyżeczki kminku
opcjonalnie 1/4-1/2 łyżeczki drożdży instant

Wszystkie składniki wymieszać w dużej misce, a potem zagnieść sprężyste gładkie ciasto. Zostawić w szczelnie zakrytej misce na 2 -2,5 godziny i złożyć je w tym czasie 2 - 3 razy.
Następnie zwinąć owalny bochenek. Umieścić go w koszu(*) i zostawić do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny (krótko, gdy dodane zostały drożdże, dłużej jeśli chleb jest na samym zakwasie). Szybko naciąć. Piec z para w piecu nagrzanym do 260 stopni przez 10 minut, potem obniżyć temperaturę do 230 stopni i piec jeszcze 20-25 minut. W połowie pieczenia bochenek obrócić, aby obie strony jednakowo się brązowiły.
Smacznego!

Uwaga Tatter:
Należy monitorować ostatnią fermentację i nie dopuścić do nawet najmniejszego przerośnięcia chleba. Świetnie się przechowuje i pięknie pachnie.

(*) można do ostatniego wyrastania umieścić go w długiej keksówce i potem w niej upiec chleb

sobota, 20 listopada 2010

Tessinerbrot czyli WP#94 po szwajcarsku




Bardzo się cieszę, że udało mi się w ten weekend skorzystać z zaproszenia do Weekendowej Piekarni. Gospodyni, którą tym razem jest Iv z bloga Ko ko ko, zaproponowała 6-cio częściowy chleb Tessinerli. Przepis ten pochodzi z blogu Zorry. Chlebek ten wymaga sporo czasu - przygotowywanie zaczyna się wieczorem dnia poprzedzającego pieczenie. Nie jest jednak bardzo pracochłonny.  W piątek wieczorem zrobiłam zaczyn, dziś mieliśmy świeży chleb na późne, sobotnie śniadanie. Tessinerbrot jest  efektowny i bardzo smaczny. Ma puszysty, miękki, biały miąższ. A jeśli nie posmarujecie go po upieczeniu śmietanką lub mlekiem (jak zaleca Zorra), otrzymacie chrupiącą skórkę.



Przepis podaję za Iv - jej są też wszelkie uwagi. Oryginał, a więc  DEUTSCHE VERSION, znajdziecie u Zorry.

TESSINERLI (TESSINERBROT)

Zaczyn:

150g mąki pszennej chlebowej
100g wody
niecałe 1/2 łyżeczki suszonych drożdży
spora szczypta (1/4 łyżeczki) soli


Ciasto chlebowe:

zaczyn z dnia poprzedniego
350g mąki pszennej chlebowej
190g wody
2 łyżki (30ml) oleju roślinnego lub oliwy z oliwek
1 i 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
3/4 łyżeczki soli

Zaczyn
Wszystkie składniki wymieszaj, krótko wyrób, przełóż do miski, szczelnie przykryj i odstaw w temperaturze pokojowej na całą noc.

Ciasto chlebowe
Do zaczynu dodaj wodę, dokładnie wymieszaj. Mąkę zmieszaj z drożdżami, a następnie dodaj do niej olej oraz zaczyn, wymieszaj. Wyrabiaj przez 4 minuty na wolnej prędkości (1), następnie dodaj sól i wyrabiaj przez kolejne 6 minut na wyższym biegu (2). Ciasto oczywiście bez problemów można wyrobić też ręcznie. Gładkie i elastyczne ciasto przełóż do miski, szczelnie przykryj i odstaw do wyrośnięcia na 60 minut (po 30 minutach złóż).

Wyrośnięte ciasto przełóż na blat, podziel na 6 części, luźno przykryj i zostaw na 5 minut, aby odpoczęło. Następnie z każdej części uformuj kulę i umieść je w rzędzie tak, by lekko się ze sobą stykały (ja kładę je na omączonym papierze do pieczenia). Przykryj ściereczką i pozwól ciastu wyrastać przez 50 minut.

Piekarnik (z blachą w środku) rozgrzej do 230 stopni.

Bochenek głęboko natnij (2cm), najlepiej pod lekkim kątem. Przełóż na rozgrzaną blachę* (najłatwiej z papierem do pieczenia, na którym bochenek wyrastał), włóż na dolny poziom piekarnika i piecz z parą przez 10 minut, po czym uchyl lekko drzwiczki, aby para uszła. Zamknij, zmniejsz temperaturę do 180 stopni i piecz przez kolejne 20-25 minut.

Od razu po wyjęciu z piekarnika chleb można posmarować odrobiną mleka, skórka będzie wtedy tak miękka jak miąższ.



* Można użyć także kamienia, jednak chleb podzielony na 6 części na pewno się na okrągły kamień nie zmieści (na blachę mieści się na styk i to po przekątnej, chleb będzie miał 45-50cm długości). Jeśli koniecznie chcecie upiec ten chleb na kamieniu podzielcie ciasto na 5 części (bochenek będzie wtedy krótszy i grubszy). Można także nie rozgrzewać blachy: ciasto może wyrastać na blasze i razem z nią zostać umieszczone w nagrzanym piekarniku (sprawdziłam i w ten sposób chleb też się pięknie upiekł).

piątek, 19 listopada 2010

Łosoś w zieleni


Kolejna propozycja z najnowszej książki Jamiego Olivera "Każdy może gotować". To pyszne i niezwykle proste danie, a przy tym pięknie się prezentuje. Przy okazji jest bardzo zdrowe i ma mniej kalorii w porównaniu z tradycyjnie smażoną rybą. Świetnie smakuje z pieczonymi ziemniaczkami, ryżem lub pieczywem. Zgodnie z ideą książki Jamiego Olivera przekazuję przepis na Łososia pieczonego w folii z fasolką szparagową i pesto dalej. W nawiasach podaję moje uwagi.

 
ŁOSOŚ PIECZONY W FOLII Z FASOLKĄ SZPARAGOWĄ I PESTO
2 porcje

2 garście zielonej fasolki szparagowej (jeśli użyjecie mrożonej, to rozmroźcie ją wcześniej)
2 cytryny (myślę, że 1 wystarczy)
2 200-gramowe grube filety z łososia, ze skórą, bez łusek i ości (użyłam bez skóry)
2 czubate łyżki zielonego pesto
oliwa
sól morska
świeżo zmielony czarny pieprz

Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Fasolkę oczyszczamy - odcinamy końcówki po stronie łodyżki, te zakręcone po przeciwnej zostawiamy. 
Składamy na pół ok. 1-metrowy kawałek folii aluminowej. Na środku kładziemy garść fasolki. W poprzek fasolki kładziemy łososia skórą w dół, a na niego nakładamy łyżkę pesto. Skrapiamy oliwą, sokiem z połowy cytryny (moim zdaniem wystarczy sok z 1/4 cytryny), doprawiamy solą i pieprzem. Powinno to wyglądać tak:


Przyciągamy do siebie krawędzie folii i zaciskamy, aby powstała torebka. 
Te same czynności powtarzamy, aby przygotować drugą porcję.  Obydwie kładziemy na blasze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika.
Pieczemy 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika czekamy minutę, zanim zaczniemy odwijać folię.
Można podawać z plasterkiem cytryny.


Jamie Oliver "Każdy może gotować", Insignis Media 2010

czwartek, 18 listopada 2010

Lasagne, a chudziutka

Kolejna świetna propozycja z książki "Gotuj i chudnij". Nie jest to przepis dla włoskich purystów , co mi zupełnie nie przeszkadza. Za to farsz zadowoli chyba każdego. Jest to zdecydowanie najlepszy farsz mięsny w sosie pomidorowym, jaki jadłam. Oczywiście możecie wykorzystać sam farsz do przygotowania typowej lasagne. Na cokolwiek się zdecydujecie, nie będziecie rozczarowani.

Tym razem zdjęcia nie będzie - nie odważyłam się sfotografować lasagne. Jest pyszna, ale niezbyt fotogeniczna. :)


LASAGNE
6 porcji

Farsz:

1 łyżka oliwy
1 drobno posiekana cebula
2 drobno posiekane selery naciowe
1 drobno posiekana marchew
4 drobno posiekane ząbki czosnku
400 g chudego mielonego mięsa wołowego (wybierzcie mięso najlepszej jakości; może być też drobiowe - np. udziec z indyka)
sól
świeżo mielony czarny pieprz
315 ml czerwonego wina
400 g podłużnych pomidorów z puszki (czyli cała puszka)
1 łyżka przecieru pomidorowego
0,5 łyżeczki oregano (użyłam całej)
1 liść laurowy

Do przełożenia:

2 cukinie pokrojone w cienkie podłużne plastry
słoik pieczonej czerwonej papryki w zalewie solnej (użyłam grillowanej papryki łagodnej w oliwie)
4 płatki lasagne

Sos serowy:

500 ml półtrłustego mleka
spora szczypta gałki muszkatołowej
sól
pieprz
3 łyżki mąki kukurydzianej
1 łyżeczka musztardy
80 g dojrzałego sera cheddar

Cebulę, seler, marchew i czosnek dusimy w dużym rondlu z oliwą na średnim ogniu przez ok. 5 minut.
Solą i pieprzem przyprawiamy mięso. Rozgrzewamy mocno patelnię bez tłuszczu. Gdy zacznie dymić, smażymy porcjami wołowinę. Gdy tylko zmieni kolor, przekładamy ją do rondla.
Zwiększamy płomień pod rondlem, wlewamy wino i gotujemy, aż całe odparuje. Dodajemy pomidory, przecier, liść laurowy i oregano. Doprawiamy solą i pieprzem. Dusimy na wolnym ogniu ok. pół godziny. Masa powinna osiągnąć gęstą konsytsencję.
W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni (z termoobiegiem do 160).
Przyprawiamy cukinię i rozgrzewamy patelnię grillową. Przysmażamy na niej lekko cukinię z każdej strony i odkładamy na talerz. Paprykę odcedzamy.
Przygotowujemy sos serowy. Podgrzewamy powoli 450 ml mleka z gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Z pozostałym mlekiem (50 ml) mieszamy mąkę kukurydzianą i wlewamy do gotującego się mleka. Cały czas mieszając, gotujemy przez 2-3 minuty, aby zgęstniało. Dodajemy musztardę i połowę sera.
Wreszcie w naczyniu do zapiekania układamy warstwy składników: mięso, papryka, mięso, cukinia, mięso, makaron. Wszystko zalewamy sosem serowym i posypujemy resztą cheddara.
Wstawiamy do piekarnika na ok. 30 minut - lasagne powinna bulgotać.


Harry Eastwood, Gizzi Erskine, Sal Henley, Sophie Michell "Gotuj i chudnij", Pascal 2010

środa, 17 listopada 2010

Hamburger, czyli fast food nie musi być zły

Po raz kolejny sięgnęłam po przepis z "Rewolucji na talerzu". I znowu się nie zawiodłam. Nie jestem miłośniczką hamburgerów ani typowych kotletów mielonych, ale te naprawdę mi zasmakowały. Ich kolejną zaletą jest, że nie mają miliona kalorii jak te "makdonaldowe", no i wiemy na 100%, z czego zostały zrobione.



HAMBURGERY
4 porcje

Burgery:

250g mielonego udźca z indyka
2 płaskie łyżki twarożku ziarnistego light (użyłam wiejskiego light)
2 gałązki tymianku cytrynowego (użyłam zwykłego)
skórka z połowy cytryny
½ łyżeczki musztardy
sól i pieprz

Dodatki:

kilka listków chrupiącej sałaty
kiełki
pomidor
2 bułki pełnoziarniste
domowy ketchup (musztarda też się sprawdzi)

Twarożek odsączamy, rozdrabmiany i łączymy z mięsem. Dodajemy przyprawy , tymianek, skórkę z cytryny i musztardę. Wyrabiamy. Formujemy 4 płaskie burgery i smażymy je na rozgranej patelni bez tłuszczu (najlepiej użyć patelni teflonowej lub innej o nieprzywieralnej powierzchni).  
Podajemy jak hamburgery - w bułce z dodatkami.

 "Rewolucja na talerzu. Odcinek 1. Fast Food", TVN Style, premiera czwartek, 14. października 2010, 22:00

wtorek, 16 listopada 2010

Kiwi & truskawka

Pyszne, proste i szybkie smoothie. No i pełne witamin.


TRUSKAWKA & KIWI
2 porcje

garść truskawek (mogą być mrożone)
2 obrane kiwi
świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy

Owoce wrzucamy do blendera, zalewamy sokiem. Miksujemy i przelewamy do szklanek. Pijemy od razu na zdrowie!

poniedziałek, 15 listopada 2010

Z tęsknoty za latem


Słoneczny koktajl na coraz mniej słoneczne dni. Bogaty w witaminy, ubogi w kalorie. Pyszny, szybki i łatwy.
Oby do lata!


ZIELONY MELON & BANAN
4 porcje

mrożony banan (przed zamrożeniem najlepiej pokroić go na plasterki)
zielony melon - obrany, oczyszczony z pestek, pokrojony na kawałki
świeżo wyciśnięty sok z 4 pomarańczy

Owoce wrzucamy do blendera, zalewamy sokiem. Miksujemy i już! Pijemy od razu i wspominamy lato.

niedziela, 14 listopada 2010

Tiramisu odchudzone


Tirami sù  znaczy poderwij mnie, podnieś mnie. Tak ma działać ten deser - połączenie kawy, czekolady i odrobiny alkoholu. Bardzo lubię klasyczne tiramisu, które jest prawdziwą bombą kaloryczną. Tym razem skorzystałam z propozycji Sal Henley na Tiramisu czekoladowo-pomarańczowe, które podobno nie dodaje centymetrów pasie. Trudno mi ocenić, która wersja jestlepsza, bo są inne. Obie są pyszne!


TIRAMISU CZEKOLADOWO-POMARAŃCZOWE
6 porcji, każda 217 kcal

2,5 łyżki likieru pomarańczowego (można zastąpić ciemnym rumem bądź amaretto)
120 ml mocnej czarnej kawy
20 g startej gorzkiej czekolady
2 duże jaja (osobno żółtka i białka)
40 g cukru pudru
200 g chudego serka homogenizowanego
150 g jogurtu (2% tłuszczu)
1 łyżka kakao + odrobina do oprószenia
12 biszkoptów

Do kawy wlewamy 1,5 łyżki likieru i odstawiamy. Żółtka ubijamy z cukrem pudrem na białą, pusztystą masę. Dodajemy serek, jogurt, kakao i łyżkę likieru i ubijamy na gładką masę.
Białka ubijamy na sztywną pianę i delikatnie mieszając, łączymy z mieszanką jogurtową. Biszkopty pojedynczo zanurzamy w kawie i wkładamy po jednym na dno każdej z 6 miseczek. Posypujemy je czekoladą i układamy warstwę kremu. Następnie nasączone biszkopty, które posypujemy czekoladą i przykrywamy warstwą kremu. 
Każdy deser przykrywamy folią i wstawiamy na minimum 2 godziny do lodówki. Przed podaniem oprószamy kakao.


Harry Eastwood, Gizzi Erskine, Sal Henley, Sophie Michell "Gotuj i chudnij", Pascal 2010

sobota, 13 listopada 2010

Podaj dalej przepis, czyli łosoś po chińsku

Uwielbiam książki kucharskie. Kupować, czytać, mieć. Bardzo lubię wracać do domu z księgarni z nową książką, a potem przeglądać ją i planować, co i dla kogo najpierw upiekę, ugotuję, co mam, a co muszę dokupić. Podziwiam też zdjęcia i zazdroszczę, że sama tak nie potrafię fotografować. A najbardziej zazdroszczę autorom, że zamienili swoją pasję w zawód.
Ostatnio wróciłam do domu z książką Jamiego Olivera o optymistycznym tytule "Każdy może gotować". Jest ona pełna przepisów na szybki i ciekawe dania. Każdy przepis ilustrują też zdjęcia z poszczególnych etapów przygotowywania. Jamie dzieli się też wieloma kuchennymi tajemnicami. Ciekawostką w książce są też zdjęcia "zwykłych ludzi" wraz z ugotowanymi przez nich daniami na podstawie przepisów Jamiego.
Ideą książki jest jednak przede wszystkim to, aby przepisy po wypróbowaniu przekazywać dalej, co ninijeszym z prawdziwą radością czynię.
Oto Superszybki łosoś po chiński. Jak pisze Jamie - jedna z najszybszych do przyrządzenia kolacji na świecie. I ma rację. A zupełnie przy okazji jest bardzo smaczny. Ponieważ zwieńczeniem tej potrawy są fistaszki, jest to moja kolejna propozycja na Orzechowy tydzień.





SUPERSZYBKI ŁOSOŚ CHIŃSKI
2 porcje

sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
200 g ryżu basmati lub dzikiego (my jedliśmy z brązowym)
350-gramowy filet z łososia bez skóry
garść łuskanych orzechów ziemnych
1 ząbek czosnku
kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka
1 świeża papryczka chilli
pęczek świeżej kolendry
olej arachidowy
1 czubata łyżka sosu tandoori curry firmy Patak's
garść groszku cukrowego (zastąpiłam fasolką szparagową)
200 ml mleka kokosowego
garść kiłków fasoli mung
1 limetka



Ryż gotujemy według instrukcji podanej na opakowaniu. Podczas gdy się gotuje, kroimy łososia w  dwupółcentymetrową kostkę. Orzechy ziemne rozkruszamy w moździerzu. Obieramy imbir i czosnek i kroimy w cienkie plasterki. Papryczkę chilli przekrawamy na pół, czyścimy z nasion i kroimy na cienkie plasterki. Z łodyżek zrywamy listki kolendry, łodyżki drobnno siekamy, listki odkładamy na bok.
Do woka lub głebokiej patelni nalewamy sporo oleju arachidowego i stawiamy na dużym ogniu. Dodajemy czosnek, imbir, łodyżki kolndry oraz większą część papryczki chilli. Mieszamy 30 sekund, a następnie dodajemy sos curry i mieszamy kolejne pól minuty. Dodajemy łososia i smażymy minutę, po czym wsypujemy groszek cukrowy i wlewamy mleko kokosowe. Smażymy kolejną minutę. Ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem.
Ugotowany ryż odcedzamy i przekładamy do miseczek. Nakładamy łososia, posypujemy kiełkami i orzechami. Przekrawamy limetkę i wyciskamy z niej sok na nasze danie. Posypujemy resztą papryczki i listkami kolendry.

Jamie Oliver "Każdy może gotować", Insignis Media 2010

czwartek, 11 listopada 2010

Rogale marcińskie takie, jak trzeba


11. listopada nie może obyć się bez tych rogalików. Przepis na nie podawałam już rok temu. Jednak w tym roku udało mi się zdobyć biały mak i wreszcie mogłam upiec jak najbardziej zgdne z tradycją Rogale marcińskie. Tegoroczne polukrowałam i posypałam krokantem. Są pyszne! Wymagają sporo pracy i czasu, ale naprawdę warto.
Przepis i legendę o św. Marcinie znajdziecie tutaj.



poniedziałek, 8 listopada 2010

Pierożki drożdżowe z boczniakami i orzechami

"Rewolucję na talerzu" oglądam od samego początku. Prowadzące Agata Lewandowska i Olga Kwiecińska bywają denerwujące, ale podobają mi się prezentowane w nim alterntywy dla tradycyjnych dań. Nawet nie chodzi o niższą zawartość kalorii - chociaż to uważam za duży plus tych potraw. Są one po prostu smaczne i ciekawe, a składniki do nich bez problemu można zdobyć w polskich sklepach.
Dziś postanowiłam wypróbować przepis z odcinka poświęconego pierogom. Wybrałam alternatywę dla pierogów z grzybami. I nie zawiodłam się. Nie oznacza to, że zrezygnuję na Boże Narodzenie z tradycyjnych pierogów. Jednak do tych pieczonych wrócę na pewno.
Dzięki użyciu mąki pełnoziarnistej są zdrowsze i bardziej sycące. No i ten farsz: grzyby, cebulka, orzechy... Zachęcam do pieczenia!

Przepis ten jest jednocześnie moją propozycją na Orzechowy Tydzień.








PIEROŻKI Z BOCZNIAKAMI I ORZECHAMI WŁOSKIMI

Na ciasto:
2 szklanki mąki pełnoziarnistej (użyłam pszennej typu 1850)
1 szklanka ciepłego mleka
10 g świeżych drożdży
1 łyżka oliwy
sól

Na farsz:
250g boczniaków
1 cebula
3 ząbki czosnku
1 pęczek natki
50g orzechów włoskich
2 łyżeczki octu balsamicznego
1 łyżeczka masła
sól, pieprz



Drożdże rozpuszczamy w mleku i odstawiamy na ok. 10 minut. Do miski wsypujemy przesianą mąkę i sól. Dodajemy mleko z drożdżami, oliwę i zagniatamy ciasto. Odstawiamy do podwojenia objętości, czyli na ok. 60 minut.
W tym czasie przygotowujemy farsz. Cebulę i czosnek kroimy w drobną kostkę, podsmażamy na oliwie, dodajemy posiekane drobno grzyby i łyżeczkę masła. Przyprawiamy solą, grubo mielonym pieprzem i octem balsamicznym. Dusimy ok.15 minut na małym ogniu, pod koniec dodajemy orzechy i posiekaną natkę. Mieszamy.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Wyrośnięte ciasto wałkujemy na grubość ok. 0,5 cm. Kroimy w kwadraty lub wycinamy kółka. Na środek każdego nakładamy farsz i lepimy pierogi. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Smarujemy białkiem. Pieczemy 20 minut.

 "Rewolucja na talerzu. Odcinek 2. Pierogi", TVN Style, premiera czwartek, 21. października 2010, 22:00

sobota, 6 listopada 2010

Pan de Horiadaki - WP #86 z ogromnym opóźnieniem



Lepiej późmo niż wcale!
Bardzo się cieszę, że zabrałam się w końcu za ten chleb. Jest naprawdę fantastyczny! Nie wymaga wiele pracy, za to sporo czasu - mój rósł w foremce 5 godzin. Ale warto na niego czekać. Jestem pewna, że go jeszcze upiekę. Następnym razem planuję upiec go bez dodatków, aby otrzymać neutralny chleb.
Wersja z czarnuszką i oliwkami świetnie smakuje jako dodatek do sałatek lub z białym serem i kiełkami.
Tym razem Gospodynią Weekendowej Piekarni była Oliwka z blogu Cynamon i oliwka i za nią podaję przepis.


PAN DE HORIADAKI Z CZARNUSZKĄ I OLIWKAMI

Zaczyn:
20 g + 2 łyżki zakwasu (żytniego lub pszennego)
70 g maki pszennej o dużej zawartości białka
ok. 40 g wody

Ciasto właściwe:
130 g zaczynu
440 g mąki pszennej
300 g wody
10 g soli
15 g cukru
1 łyżka oliwy
1/4 szklanki pokrojonych na ćwiartki oliwek (opcjonalnie)
garść czarnuszki (opcjonalnie)


Wszystkie składniki zaczynu wymieszaj dokładnie łyżką. Miskę przykryj folią spożywczą i odstaw do wyrośnięcia na ok. 12 godzin (najlepiej na noc).

W dniu wypieku mąkę na ciasto właściwe wymieszaj z wodą i odstaw na 20 minut. Dodaj zaczyn i wyrabiaj ciasto około 10 minut, dodając stopniowo cukier, sól i oliwę. Kiedy będzie lśniące i gładkie, uformuj kulę i włóż ją do nasmarowanej oliwą miski. Przykryj i odstaw do wyrośnięcia na 3 godziny, w tym czasie mniej więcej co godzinę odgazowując ciasto (przebijając kulę i lekko wygniatając ciasto za każdym razem).

Kiedy ciasto przyrośnie mniej więcej dwukrotnie, jeszcze raz je zagnieć, dodając oliwki i czarnuszkę; uformuj okrągły bochenek (co nie jest łatwe, bo ciasto jest dość luźne). Ułóż go w wysmarowanej olejem lub wyłożonej pergaminem formie keksowej albo tortownicy. Formę szczelnie owiń folią spożywczą i odstaw, aż co najmniej trzykrotnie powiększy swoją objętość (musi podchodzić do krawędzi formy).

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Wierzch wyrośniętego ciasta posmaruj oliwą i posyp dodatkowo czarnuszką (ja nie posypywałam).

Piecz około 40 minut.

czwartek, 4 listopada 2010

Owsiane muffiny na śniadanie


Co miesiąc postanawiam sobie, że nie będę kupować "Kuchni" i jakoś mi się nie udaje. W październiku skusiła mnie okładka z zapowiedzią przepisu na muffinki owsiane z sezamem. I nie żałuję. Muffinki są mięciutkie i całkiem dobrze - jak na muffiny - się przechowują. Są naprawdę pyszne - świetne jest połączenie suszonej żurawiny i sezamu. Takie muffinki to fajna alternatywa dla owsianki na śniadanie :)
Sezam możecie zastąpić wiórkami kokosowymi, żurawinę - rodzynkami, a płatki owsiane - jęczmiennymi. 
Przepis pochodzi z październikowego wydania miesięcnzika "Kuchnia" (nr 10/2010).



ŚNIADANIOWE MUFFINY OWSIANE


suche składniki:
1,5 szklanki płatków błyskawicznych jęczmiennych lub owsianych (użyłam górskich)
1 szklanka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżczeka sody
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki sezamu lub wiórków kokosowych
3/4 szklanki brązowego cukru (użyłam demerary)
1/2 szklanki suszonej żurawiny

mokre składniki:
1 jajko
1/4 szklanki rozpuszczonego masła lub oleju
1 szklanka jogurtu naturalnego

Piekarnik nagzewamy do 190 stopni z termoobiegiem.
Mieszamy osobno suche i mokre składniki. Następnie dodajemy suche do mokrych, mieszając, aż powstanie ejdnolite ciasto. Nakładamy je do foremek lub papilotek do 3/4 wysokości i pieczemy około 20 minut - do suchego patyczka.