Po powrocie od Mamy zrobiło mi się jakoś tak sentymentalnie. Przypomniałam sobie nasze wspólne pieczenie zebry. W prodiżu. Z oranżadą "Mandarynka".
Moją zebrę upiekłam na gazowanej wodzie mineralnej. Do ciasta dodałam aromatu pomarańczowego. Wyszła, jak zwykle, dobra: babkowa, z bąbelkami powietrza, w piękne paski.
ZEBRA
5 jajek
1,5 szklanki cukru
1 szklanka wody gazowanej
1 szklanka oleju
3 szklanki mąki
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pomarańczowy aromat do ciast
Białka ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodajemy cukier. Ubijamy nadal, dodając stopniowo żółtka, olej, wodę, aromat oraz mąkę z proszkiem do pieczenia. Dokładnie mieszamy. Ciasto dzielimy na dwie równe części: do jednej dodajemy 2 łyżki mąki, a do drugiej - 2 łyżki kakao i dokładnie mieszamy.
Tortownicę o średnicy 26 cm smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Piekarnik nagrzewamy do temp. 180 stopni. Na środek formy nakładamy na przemian po 2 łyżki ciemnego i jasnego ciasta.
Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy godzinę - do suchego patyczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz